sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 39

Siedziałam na łóżku jeszcze parę minut uważnie rozglądając się po całym pokoju.
Głośno przełknęłam ślinę po czym postanowiłam wstać.
Moje nogi wydostały się spod kołdry i ześlizgnęły w dół, a już po chwili moje stopy dotknęły miękkiego dywanu, który zdobił podłogę w sypialni Justina. Tak swoją drogą nie wiem kto urządzał to wnętrze, ale ono naprawdę miało styl. Było dość przestronne, ale w zasadzie każdy skrawek tego pomieszczenia był jakoś zagospodarowany i nie zostawał pusty. Ułożenie mebli i wszystkiego w tym pokoju wydawało się być bardzo staranne i przemyślane, było tu bardzo przytulnie i z całą pewnością było to moje ulubione pomieszczenie w domu Justina.
Muszę go kiedyś spytać czy sam to wszystko urządził.
Moje ubrania porozrzucane były po całym pokoju. Natychmiast zaczerwieniłam się na wspomnienie wczorajszej nocy, jednak nie sprawiło to, że do końca się rozluźniłam. Nadal w mojej głowię były bardzo wyraźne sceny z mojego snu.
Wzdrygnęłam się.
Szybko się ubrałam i wyszłam z pokoju.
Rozejrzałam się po korytarzu, po czym podeszłam do drzwi do łazienki i zapukałam kilka razy.
-J-justin- mój głos zadrżał- Jesteś tam?
Nikt się nie odzywał.
Spokojnie Buena, nie panikuj. Przecież to bez sensu żeby zostawił cię samą we własnym domu.
On musi gdzieś tu być.
Nerwowo przygryzłam dolną wargę.
Ruszyłam w stronę schodów i powoli zaczęłam iść na dół.
Słyszałam jakieś szmery i czułam zapach, ale nie umiałam określić co tak ładnie pachniało.
Gdy byłam już na dole najpierw zajrzałam do salonu, gdzie także było zupełnie pusto, a potem udałam się do kuchni.
Gdy zobaczyłam tam Justina stojącego jak gdyby nigdy nic i gotującego coś, właściwie nie wiedziałam jak zareagować. Z jednej strony ucieszyłam się, że jest tu cały i zdrowy, ale z drugiej byłam trochę zła, że zostawił mnie tak bez słowa i nie odzywał się kiedy rozpaczliwie go wołałam.
Justin mieszał coś co znajdowało się na patelni i podejrzewam, że to właśnie to tak ładnie pachniało, przy tym ruszał biodrami, lekko kiwał się na boki i nucił sobie pod nosem jakąś melodię. Muszę przyznać, że był to niecodzienny widok. On w ogóle umie gotować?
Założyłam ręce na piersi i próbowałam nie śmiać się z Justina, który był bardzo skupiony na tym co właśnie robił.
-Nie słyszałeś mnie?- odezwałam się w końcu
Natychmiast odwrócił się w moją stronę i patrzył na mnie zdziwiony. Sądząc po jego minie na pewno się mnie tu nie spodziewał.
Zachichotałam.
-Nie słyszałem i co jest takie zabawne?- spojrzał na mnie oburzony po czym znów wrócił do mieszania tego czegoś i z tego co zdążyłam zauważyć chyba była to jajecznica
Nie wiem czemu, ale przez to, że był taki poważny sprawiał, że jeszcze bardziej zachciało mi się śmiać.
Jeszcze przed chwilą nucił jakąś melodię i ruszał tyłkiem, a teraz zachowywał się jakby to się nigdy nie stało.
No tak, zapomniałam, przecież to Justin… jest zły i nikt nie ma prawa myśleć inaczej.
-Nie widziałaś tego jasne?- spytał nagle choć doskonale wiedziałam, że było to pytanie retoryczne
-Czego?- postanowiłam się z nim podroczyć
Nastała chwila ciszy, po której znowu się odezwał.
-Tego, że gotuję i… i tej całej reszty
Ponownie się zaśmiałam słysząc jak nazwał to co przed chwilą robił. Jednak zaraz tego pożałowałam widząc jego zimny wzrok.
-Idź do salonu, zaraz przyniosę ci śniadanie
Kiwnęłam tylko głową i zniknęłam nie chcąc go już więcej denerwować.
Weszłam do salonu, usiadłam na kanapie, wzięłam pilota do ręki i włączyłam telewizor.
Skakałam po kanałach chcąc coś obejrzeć, ale nie mogłam znaleźć kompletnie nic ciekawego.
Nagle zadzwonił mój telefon.
Szybko go wyjęłam i patrząc na wyświetlacz od razu odebrałam.
-Stella? Wszystko w porządku?- zaczęła zanim ona zdążyła cokolwiek powiedzieć
Po chwili usłyszałam jej zaspany głos.
-Tak, chyba tak… wstałam dopiero przed chwilą. Niewiele pamiętam z wczoraj. Chciałam się tylko dowiedzieć gdzie jesteś i czy wszystko w porządku, bo przecież miałaś być na noc u mnie.
-Tak Stella, wszystko jest dobrze. Opowiem ci przy najbliższej okazji co się wczoraj działo jeśli będziesz chciała- zobaczyłam, że na fotelu leży Biebs i nie mogłam się nie uśmiechnąć
-Ja… sama nie wiem, a bardzo narozrabiałam?
Zeszłam z kanapy i podeszłam do pluszowego misia.
-Nie, po prostu trochę przesadziłaś z alkoholem
-Jak znalazłam się w domu?
Usiadłam na fotelu i wzięłam misia na kolana.
-Justin po prostu zadzwonił do…- w tym momencie do pokoju wszedł Justin, a ja w porę ugryzłam się w język
Ugh… jestem tak cholernie głupia.
-To znaczy…- ciężko przełknęłam ślinę i przycisnęłam misia do siebie
Justin postawił jeden talerz z jajecznicą na stoliku, po czym usiadł na kanapie i uważnie zaczął mi się przyglądać.
-Wiesz, ja i Justin odwieźliśmy cię do domu
-Och…
-Wiesz Stella, ja muszę już kończyć- powiedziałam szybko zanim zdążyła zadać kolejne pytanie na które znowu musiałabym odpowiedzieć wymyślając jakąś głupia nieprawdziwą historyjkę- Pogadamy później, pa- i rozłączyłam się
Przeniosłam swój wzrok na Justina i przez chwilę po prostu patrzyliśmy na siebie w ciszy.
-Jedz- powiedział po chwili, a jego głos znów był normalny
Mam na myśli, że to był ten ciepły, miły głos Justina, który tak bardzo kochałam.
-A ty?
-Ja już jadłem
Odłożyłam Biebsa z powrotem na fotel, a sama zajęłam miejsce obok Justina i zaczęłam jeść.
-Zostawiłaś go tu ostatnim razem- spojrzał na misia, którego mi dał
-Tak, nie bardzo wtedy miałam czas, żeby o nim myśleć to znaczy wiesz… zbyt wiele się wtedy działo i po prostu zapomniałam…
-Tak pamiętam- przerwał mi jakby chciał jak najszybciej wymazać tamten dzień z pamięci- Nic nie szkodzi, zabierzesz go teraz
Gdy skończyłam jeść oparłam się wygodnie i spojrzałam na Justina.
-To najlepsze śniadanie jakie w życiu jadłam
Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Bez przesady
-Dziękuje- pocałowałam go w policzek
Nadal siedziałam i po prostu przyglądałam mu się.
-Dlaczego tak patrzysz?- zapytał w końcu
-Zadziwiasz mnie
-Czym?
-Tym, że w jednej chwili jesteś zły, za chwilę nie okazujesz jakichkolwiek uczuć, a już w kolejnej minucie jesteś szczęśliwy jakby nigdy nic. Jednego dnia jesteś pewny siebie, a następnego skromny. Jednego dnia się wygłupiasz i śmiejesz, a już następnego zachowujesz się jakbyś nienawidził całego świata.
-Czy nie każdy człowiek tak ma?- przysunął się do mnie bliżej i wpatrywał się we mnie swoimi dużymi, czekoladowymi oczami. Wyglądał w tym momencie tak niewinnie… trochę jak małe dziecko.- Przecież każdy ma złe i dobre dni.
-Chyba tak, ale nigdy nie spotkałam człowieka, któremu nastrój zmieniałby się tak szybko jak tobie. Nigdy nie wiem czego się po tobie spodziewać. Niczego nie mogę być pewna. Są dni, że boje się do ciebie podejść, bo wydaje mi się, że jesteś dla mnie obcy- dopiero po chwili zorientowałam się, że to powiedziałam i nie wiem czy właśnie taki był mój plan, ale skoro już zaczęłam tą rozmowę to nie ma odwrotu- Czasami jesteś dla mnie chamski lub mnie ignorujesz i wtedy nie wiem co myśleć…
Jego dłonie powędrowały na moje biodra. Przyciągnął mnie do siebie i spojrzał głęboko w moje oczy.
-Na pewno zawsze możesz być pewna tego, że cię kocham. Moje życie nie jest łatwe. Jednego dnia jest spokojnie, nic się nie dzieje i wtedy żyje jak normalny chłopak. Zdarzają się takie dni… bardzo rzadko, ale czasami się zdarzają, że nie muszę sprzedawać narkotyków, że nie widzę się z chłopakami z gangu, że Chaz nic nie kombinuje i wtedy czuję się jakby tego całego gówna nie było. Chciałbym żeby moje życie zawsze tak wyglądało, ale już następnego dnia wszystko się jebie i znowu jest to samo i znowu przypominam sobie, że moje życie to jedno wielkie gówno. Właśnie dlatego mój nastrój jest tak zmienny i przepraszam cię, że musisz na tym cierpieć- przysunęłam się do niego jeszcze bliżej i chwyciłam go za dłoń by dodać mu otuchy, ponieważ widziałam jak ważne są dla niego słowa, które teraz mówił- Nigdy nie byłem w związku, więc nie wiem jak mam się zachowywać, nie wiem gdzie zabrać cię na randkę, jaki prezent ci kupić i co powiedzieć, żebyś naprawdę wiedziała, że cię kocham. Nigdy się mnie nie bój, proszę. Nawet wtedy kiedy jestem zły, ponieważ nigdy, przenigdy bym cię nie skrzywdził. Przepraszam, że jestem tak beznadziejny.
Chciał wstać i odejść, ale pociągnęłam go za rękę i wtuliłam się w niego.
Po moim policzku spłynęła łza, a potem następna i jeszcze jedna. Nie za bardzo zdawałam sobie sprawę z tego, że płaczę dopóki nie oddaliłam się od Justina i nie zobaczyłam, że jego koszulka jest mokra.
-Nie płacz- szepnął i zaczął delikatnie wycierać moje łzy- Ja… ja się poprawię, obiecuje. Zrobię wszystko co tylko będziesz chciała, zmienię się…
-Nie zmieniaj się- odezwałam się w końcu jednak mój głos drżał- Płacze, bo jeszcze nigdy nie kochałam nikogo tak bardzo jak ciebie i po prostu… nie wiem co powiedzieć- znów się do niego przytuliłam- Nikt nigdy nie był dla mnie tak ważny jak ty i wcale nie jesteś beznadziejny. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.
Justin delikatnie mnie od siebie odsunął, po czym zbliżył swoje usta do moich i zaczął mnie delikatnie całować tak jakby się bał, że zaraz zniknę. Był to z całą pewnością jeden z naszych najlepszych pocałunków, bo oboje włożyliśmy w niego całe swoje emocje, wszystko to co teraz czuliśmy i czego nie mogliśmy powiedzieć słowami.


Odkąd poznałam Justina chyba jeszcze nigdy nie miałam takiego dnia jak dzisiaj.
Ten dzień był… zwykły.
Leżeliśmy razem na kanapie i oglądaliśmy telewizje, śmialiśmy się, przytulaliśmy i rozmawialiśmy.
Niby nic, niby takie zwykłe rzeczy, którzy inny robią na co dzień, a dla mnie i jestem pewna, że dla Justina również to był wyjątkowy dzień. Te zwykłe rzeczy dla nas były niezwykłe.
Gdy Justin odwiózł mnie do domu nie mogłam wyjść z jego samochodu, znaczy mogłam, ale po prostu tego nie chciałam. Ten dzień był dla mnie taki spokojny i idealny, że chciałam by to trwało dłużej.
Wgramoliłam się na kolana Justina i pocałowałam go, dziękując mu za dzisiaj. Za to wszystko co powiedział i wszystko co dla mnie zrobił.
Gdy w końcu niechętnie wysiadłam z jego samochodu biorąc ze sobą Biebsa nie odjechał od razu.
Po prostu stał i przez szybę patrzył na mnie, a ja na niego.
Cały czas się uśmiechałam, gdy nagle tą chwilę przerwał mój telefon.
Jak się okazało była to moja mama, jak zwykle pytająca czemu jeszcze nie ma mnie w domu.
Wtedy naprawdę musiałam iść.
Gdy otwierałam drzwi do domu mój telefon ponownie dał o sobie znać.
Tym razem był to sms.
„Już za tobą tęsknie- Justin”
Odwróciłam się i widząc, że samochód Justina nadal stoi tam gdzie stał przytuliłam mojego misia, a na mojej twarzy po raz kolejny tego dnia pojawił się szeroki uśmiech.

*Justin

-Powiedz Chrisowi, żeby to załatwił- zwróciłem się do Ryana chcąc jak najszybciej zakończyć tą rozmowę i wreszcie wrócić do domu
Siedziałem z chłopakami przy porcie, jak zwykle mieliśmy do obgadania parę ważnych spraw.
Było cholernie zimno i zaczynało się ściemniać, a ja byłem zmęczony, więc wcale mi się nie uśmiechało siedzieć tu z nimi.
Gdy właśnie chciałem wstać z oparcia ławki i odejść usłyszałem Ryana.
-Ale Chrisa nie ma- jego głos był cichy i niepewny
Założyłem kaptur na głowę.
-Jak to go kurwa nie ma? Ryan przestań pieprzyć, jestem już zmęczony tym całym gównem, chce po prostu wrócić do domu. Znajdź Chrisa i powiedz mu, żeby to załatwił, czy to dla ciebie zbyt trudne?
Wstałem z ławki i stanąłem tak, żeby mieć widok na nich wszystkich.
-Ale to prawda Justin- odezwał się Mike- Chris jakby zapadł się pod ziemię. Ostatni raz widzieliśmy go wczoraj od tamtej pory nie dał żadnego znaku życia.
Zawiał zimny wiatr, był tak mocny, że kaptur spadł mi się z głowy, ale niewiele mnie to obchodziło.
To nie wyglądało dobrze.
Może gdyby Chris był zwykłym chłopakiem, mieszkającym w zwykłym mieście robiącym zwykłe rzeczy to aż tak bym się tym nie przejął, ale było inaczej i nie mogłem tak po prostu tego zignorować.
-Dzwoniliście?- wszyscy natychmiast potakująco kiwnęli głowami
-Od rana próbujemy się z nim skontaktować- powiedział Lucas- Ale kompletnie nic. Nikt go dzisiaj nie widział ani z nim nie rozmawiał.
Skupili na mnie całą swoją uwagę. Wiedzieli, że jestem coraz bardziej wkurzony i wiedzieli też, że może się to dla nich źle skończyć.
Wyjąłem swój telefon z kieszeni spodni i wybrałem numer Chrisa.
Wszyscy patrzyli na mnie wyczekująco.
Nie odebrał.
-Cholera!- wrzasnąłem nagle- Tyle razy wam powtarzałem, że macie uważać! Że macie trzymać się razem…
-Dobra, dobra wyluzuj- usłyszałem znudzony głos Jamesa- Może zabalował i teraz jest gdzieś, pewnie nawet sam nie wie dokładnie gdzie…
-Zamknij się- przerwałem mu nie chcąc dłużej słuchać jego irytującego głosu
Przecież wczoraj byliśmy na imprezie i rzeczywiście trochę przesadził.
Może siedzi teraz w domu, a jego największym zmartwieniem jest to jak pozbyć się cholernego bólu głowy.
Przecież nie ma go tylko jeden dzień.
Tylko, że on zawsze przychodził na te jebane spotkania. Doskonale wie, że są ważne i nigdy żadnego nie opuścił.
Przez chwilę sam już nie wiedziałem co mam o tym myśleć.
Nagle w mojej głowie pojawiło się wspomnienie dnia, gdy zabiłem Jay’a, a potem Chaz dorwał mnie w ciemnym zaułku.
Jego słowa w tym momencie uderzyły mnie i odbiły się echem w mojej głowię.
„Wiesz masz przyjaciół i z tego co wiem... dziewczynę. Z resztą całkiem niezłą, więc lepiej pilnuj ich wszystkich, bo któregoś dnia może się okazać, że któregoś brakuje... że ktoś z nich gdzieś wyszedł i nagle zniknął...”
Moje serce natychmiast przyspieszyło i ogarnęła mnie panika, ale jak zwykle nic nie dałem po sobie poznać.
Teraz już wiedziałem co robić, nie miałem żadnych wątpliwości. 
-Macie zacząć go szukać. Teraz!
Na te słowa wszyscy rozeszli się w różne strony, a ja stałem i jak idiota wpatrywałem się niebo chociaż też powinienem iść go szukać.
Ale tak cholernie chciałem mieć nadzieję, że nic mu nie jest, że siedzi teraz w domu i jak zwykle ogląda jakieś debilne programy w telewizji.
Postanowiłem sprawdzić czy jest w domu.
Zacząłem powoli iść wzdłuż portu i nagle poczułem, że muszę usłyszeć głos Bueny i upewnić się, że z nią wszystko w porządku.
Szybko wybrałem jej numer, przyłożyłem telefon do ucha i czekałem.
Gdy usłyszałem ostatni sygnał, po czym włączyła się sekretarka miałem ochotę wpierdolić ten jebany telefon prosto do wody. Tak jakby to on był winny temu, że nikt nie odbiera.
-Kurwa!- zakląłem, po czym założyłem kaptur na głowę i zacząłem biec
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam
Myślę, że po tak długiej przerwie spodziewaliście się czegoś lepszego, ale naprawdę to wszystko co byłam w stanie napisać. Przepraszam.

28 komentarzy:

  1. cudny rozdział *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej omg to jest świetne..
    Już się trochę "bałam", ze się pokłócą razem rano czy coś, ale jednak tak słodko było.
    Jestem ciekawa co się stało CHrisowi i czy Buena aby na pewno jest bezpieczna.
    Uhh już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, żeby zobaczyć co będzie dalej.
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny!*.*
    Nie mogę doczekać się nexta!<33

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział nie jest beznadziejny, jest zajebisty, ciesze się że go dodałaś =D Do next'a <3

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham twoje opowiadanie ale jest mi przykro że nie dodajesz regularnie i w dodatku przerwałaś w takim momencie

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny ;3 oby Buenie nic sie nie stało

    OdpowiedzUsuń
  7. WOW niesamowity rozdział, a co do Chrisa to mam złe przeczucia i myślę, że może chociaż Buena jest bezpieczna >3 Tak czy inaczej strasznie zaciekawiła mnie końcówka i już się nie mogę doczekać co się wydarzy w następnym:) Czekam na NN:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Omomomm ;* Świetny rozdział! Kocham to opowiadanie... oni są tacy kochani awwww <3 Już się bałam, że nie dodasz nn :< A tu taka niespodzianka! Ausvhdjdidi Kocham Cię i czekam na NN ;)
    ps. Szczęśliwego Nowego Roku!!! Yolo yolo yolo

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie przesadzaj ! Jest świetne ! <3 jdnsfjdj <3 Dużoo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. w koncu :*****
    nie przestawaj pisac ani nic z zawieszeniem bloga
    czekamy wszyscupy na nn *-*
    oby nie tak dlugo
    weny :******

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejusiu... Piszesz super opowiadanie! Ten rozdział jest naprawdę świetny :)! Życzę ci duuuuużo weny i pomysłów na następne rozdziały oraz z okazji Nowego Roku wszystkiego czego sobie zamarzysz. <3 Jestem ciekawa jak potoczą się losy bohaterów, a i nie przepraszaj za nic, bo nawet najlepsi potrzebują czasem więcej czasu, a Twoje opowiadanie jest idealne, świetne... Perfekcyjne ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Więc tak. Rozdział jest świetny i na prawdę gdy czytam twoje opowiadanie przeze mnie przechodzą takie emocje których nie da się opisać. Teraz na przykład martwie się i Chrisa a gdy np Justin opowiadał Buenie o tej akcji z tą dziewczyną to zaczęłam płakać. Piszesz bardzo czytelnie i szczegółowo. Choć mam malusie "ale" otóż w całym opowiadaniu nie koniecznie w tym rozdziale pojawiają się literówki bądź zmieniona forma wyrazu co troche wytranca z transu gdy czyta się twoje opowiadanie. Może nie jest to bardzo ważny błąd ale jednak minimalnie przeszkadza. Gdy napiszesz rozdział i zanim go dodasz przeczytaj go sobie na głos. W ten sposób możesz uniknąć błędów bądź zabranie literki. Chociaż i tak wszystkie błędy stylistyczne i tak kryją się pod zajebistą fabułą i sposobie pisania tego bloga. Widać że wkładasz w to dużo pracy. Wiem że nie jestem ekspertem i nie powinnam ci zwracać uwagi.
    Ja niestety na twojego bloga trafiłam dopiero dzisiaj ale nie żałuje. Przeczytałam już cały co wkurzało moją mame bo robiłam to nawet przy obiedzie czy w wannie xD
    Wciągnęłaś mnie w tą historie i gdybyś mogła napisz do mnie gdy pojawi się następny rozdział :) bardzo chętnie znów wpadne w ten trans @kidrauhl12339 (tt)

    OdpowiedzUsuń
  13. omg >.> zabiję cię.
    pisaj kolejne no ej.
    bo jak cię dorwe to.... to nie wiem co ale pożałujesz.
    rozdział napisany w tym twoim stylu ikuggfds *-*
    kolejny niooo...
    .
    .
    i czym był by dzień bez chamskiej reklamy?
    zapraszam do siebie xo http://kamciaqqq.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo bardzo się cieszę że już jesteś! Rozdział jest cudowny! Bardzo bardzo bardzo Ci dziekuję <3
    @JustenAkaMyLove

    OdpowiedzUsuń
  15. Musiałam sobie przypomnieć poprzedni rozdział, ale cieszę się, że dodałaś :) I naprawdę jest świetny. Początek taki słodki agfdgafs. Ciekawe co z Chrisem. I ciekawe czemu Buena nie odbiera, mam nadzieję, że nic jej nie jest. Nie mogę się doczekać kolejnego. x

    OdpowiedzUsuń
  16. Kocham tego bloga <3 Zapraszam do mnie !

    http://whatdoesitmeaniloveyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudny rozdział*.*
    Oni są tacy słodzcy omomomo*.*
    Czekam z niecierpliwością na nn! ;)
    @Swag_Marika97

    OdpowiedzUsuń
  18. ojej, warto bylo czekac *-* cudowny. Czekan nn

    OdpowiedzUsuń
  19. warto czekać na takie opowiadania ; ))

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam te opowiadanie, szkoda tylko, że tak żadko się pojawiają :( ale warto czekać :) Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny *.*
    Jestem dopiero drugi raz na blogu, ale już przeczytałam całość :>
    Czekam na następny:P
    Zapraszam też do siebie:
    youaremyshawty6.blogspot.com/
    Obserwacja za obserwacje?
    Jeśli tak to daj znać na moim blogu :>

    OdpowiedzUsuń
  22. Super rozdział . Talent posiadasz :)
    Więc mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się jak najszybciej *-*
    czekam

    OdpowiedzUsuń