niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 32

Nie wiem jak określić to co teraz dzieje się w moim życiu. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam czegoś takiego. Zawsze byłam zwykła dziewczyną, która naprawdę niczym nie wyróżniała się od pozostałych. Moje życie zawsze było spokojne i poukładane.
Kiedyś szalonym nazwałabym to że poszłam na imprezę i nie wróciłam o określonej godzinie, a złym lub nieodpowiednim było to że zawaliłam dwa sprawdziany jeden po drugim lub to że okłamałam rodziców tylko dlatego że nie chciało mi się iść do szkoły. Więc jak nazwać to co działo się teraz? Bo na pewno słowo "szalone" tu nie pasuje.
Ciągłe wymykanie się z domu, zaniedbywanie szkoły, stanie twarzą w twarz z człowiekiem który chce cię zabić lub pójście do kina z kimś kto miał zamiar cię porwać. Moje życie przez te parę tygodni całkowicie się zmieniło, a to tylko i wyłącznie przez jedną jedyną osobę.
Justin wniósł do mojego życia tyle zła, ale i zarazem tyle dobra. W pewnym sensie stałam się częścią jego świata, jego życia. Jest to dla mnie zupełnie coś nowego i jeszcze nadal do końca się w tym nie odnalazłam, ale już nie ma odwrotu. Drzwi się zamknęły. Nie ma wyjścia.
Jeszcze nigdy nie kochałam nikogo tak mocno jak kocham Justina i mimo tego że tak namieszał w moim życiu czuję że to właśnie przy nim jest moje miejsce.

W szkole pojawiłam się dość wcześnie. Chciałam jak najszybciej wyjść z domu. Przebywając w moim pokoju nadal czułam się trochę dziwnie. Nadal nie przywykłam do tego co się tam wydarzyło i nadal bałam się że w każdej chwili może się to powtórzyć. To lub coś 1000 razy gorszego.
-Hej Buena- Stella jak zwykle przywitała mnie z uśmiechem na twarzy- Patrz!-pisnęła i zginając nogę w kolanie lekko podniosła ją do góry
-Wow, nowe buty
-Śliczne prawda?
Zaśmiałam się.
Stella ku mojemu zdziwieniu dobrze radziła sobie bez Jake'a, bo już następnego dnia po tym, gdy powiedziałam jej że "wyjechał' flirtowała z jakimś chłopakiem.
-Tak, podobają mi się- uśmiechnęłam się do niej
-Wiesz, zastanawiałam się nad granatowymi, ale jednak uznałam że czarne będą lepsze, po za tym czarny pasuje do wszystkiego...
Stella kontynuowała swoją mowę, a ja przyznam że nie za bardzo jej słuchałam, bo całą swoją uwagę skupiłam na dobrze znanym mi chłopaku, który stał przy wejściu.
Jak zwykle po chwili podszedł do niego jakiś chłopak ze szkoły. Gadali przez chwilę, po czym Justin podał mu niewielką torebeczkę w której był biały proszek. Chłopak mu zapłacił po czym zniknął.
Stałam jeszcze chwilę i patrzyłam. Justin włożył pieniądze do kieszeni spodni.
-Stella, przepraszam cię- przerwałam jej z czego ona nie była zachwycona- Muszę porozmawiać z Justinem- powiedziałam nadal patrząc w stronę, gdzie stał
Wzrok Stelli od razu powędrował w to miejsce.
-O mój boże- jęknęła- On jest tak cholernie seksowny
Zaśmiałam się.
- Właśnie!- krzyknęła nagle i odwróciła się w moją stronę
Przysięgam, że kiedyś dostanę zawału przez tą dziewczynę.
-Nadal mi nie powiedziałaś skąd go znasz i co tak właściwie cię z nim łączy. Nie wiem kompletnie nic.- powiedziała oburzona i wyrzuciła ręce w górę, po czym po chwili założyła je na piersiach i zrobiła naburmuszoną minę
-Ja.... opowiem ci to wszystko, ale... nie teraz- powiedziałam i natychmiast oddaliłam się od niej podchodząc do Justina
Wiedziałam, że już odkąd tu przyszedł patrzył na mnie. Po prostu czułam na sobie jego wzrok.
Stanęłam tuż na przeciwko niego, a na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech.
Za to ja byłam jak najbardziej poważna.
Stałam chwilę i patrzyłam mu prosto w oczy.
- Nie rób tego- powiedziałam w końcu
Nerwowo wbiłam wzrok w podłogę.
-Dlaczego?- spytał domyślając się, że chodzi mi o narkotyki
-Bo to złe- odpowiedziałam, po krótkim namyśle
Dopiero po chwili zorientowałam się jak głupio to zabrzmiało.
Justin się zaśmiał, po czym założył mi kosmyk włosów za ucho.
-Uwierz mi skarbie, że ze wszystkich rzeczy które robię ta akurat jest najmniej zła.
Czułam jak moje policzki robią się czerwoną wiedząc, że pewnie ma rację.
-O której kończysz?- nagle zmienił temat
-O 15:00
-Świetnie. Przyjadę po ciebie.
Pocałował mnie w policzek, puścił mi oczko i zniknął.

Przyznam, że dzisiejszy dzień w szkole nie należał do najłatwiejszych.
Wiedziałam, że mamy na dziś zapowiedziane dużo sprawdzianów, ale nie wiedziałam, że aż tak dużo.
Gdy wychodziłam ze szkoły Stella stojąca z jakąś grupką osób krzyczała jeszcze do mnie coś o jakieś imprezie, ale ja tylko odkrzyknęłam jej, że jestem wykończona i że dzisiaj nie dam rady.
Wiatr był dzisiaj nieznośny.
Wiał we wszystkie strony tym samym rozwiewając mi włosy sprawiając, że pewnie wyglądałam jak czarownica.
Stałam przez chwilę i rozglądałam się nagle dostrzegając samochód Justina.
On stał oparty o jego maskę i patrzył wprost w moją stronę.
Nie wiem co ten chłopak robi, ale zawsze gdy go widzę moje nogi robią się jak z waty, a serce zaczyna bić tak szybko, że mam wrażenie jakby zaraz miało wyskoczyć mi z piersi.
-Witaj- powiedział i gdy tylko podeszłam bliżej natychmiast położył mi ręce na biodrach i przyciągnął blisko siebie
Zaśmiałam się.
-Przecież już się dzisiaj widzieliśmy
-To co?- spytał i zaczął suwać opuszkami palców po moich plecach- Ja czuję jakbym nie widział cię całą wieczność
Uśmiechnęłam się i schowałam głowę w jego ramię.
-Nie chce żebyś odwoził mnie do domu- szepnęłam jeżdżąc palcem po jego klatce piersiowej
-To znaczy?- jego seksowny, lekko zachrypnięty głos rozbrzmiał mi w głowię
-Chce ten dzień spędzić z tobą- wtuliłam się w niego mocno
Nie widziałam jego twarzy, ale po prostu czułam jak się uśmiecha.
-Mam dzisiaj jedną ważną sprawę do załatwienia, więc nie wiem czy jesteś zainteresowana...
-Jestem- mruknęłam
-No dobrze- powiedział lekko mnie od siebie odsuwając- To wsiadaj- otworzył mi drzwi do samochodu, a na jego twarzy pojawił się śliczny uśmiech

-Wyjeżdżamy z St. John's?- spytałam, gdy moim oczom ukazała się tablica z nieznaną mi nazwą miasta
-Tak. To już niedaleko.
Jechaliśmy już chyba ponad godzinę, a ja wprost marzyłam o tym, żeby wysiąść już z tego samochodu.
Wyjęłam swój telefon i zaczęłam grać w jakąś grę dla zabicia czasu.
Gdy samochód wreszcie się zatrzymał, spojrzałam na Justina, który wyciągał kluczyki ze stacyjki i odpinał pas utwierdzając mnie tym, że wreszcie jesteśmy na miejscu.
-Nareszcie- prawię, że krzyknęłam i zadowolona dosłownie wyskoczyłam z samochodu
Justin też zaraz wysiadł śmiejąc się ze mnie.
-Mówiłem, że będziesz się nudzić- trzasnął drzwiami
-Więc, gdzie idziemy?- spytałam
Nagle poczułam jak pojawia się tuż obok mnie i delikatnie bierze moją dłoń, po czym splata swoje palce z moimi.
Spojrzałam na niego, a przez moje ciało przeszedł ten przyjemny dreszcz.
-Coś nie tak?- spytał uśmiechając się
-Nie. Wszystko dobrze.- powiedziałam odwzajemniając uśmiech, a po chwili poczułam jego wargi na moim policzku
Ruszyliśmy przed siebie i nareszcie dowiedziałam się co było celem naszej podróży.
Weszliśmy do niewielkiego budynku, pierwsze co uderzyło we mnie to wspaniały zapach kawy.
Spodziewałam się raczej, że pojedziemy do jakiegoś klubu, baru czy czegoś takiego, a tym czasem znajdowaliśmy się w bardzo miłym miejscu. Nie wiem dokładnie jak to nazwać, ale chyba najbardziej było to zbliżone do czegoś w rodzaju cukierni lub kawiarni.
-Ślicznie tu pachnie- powiedziałam i po raz kolejny wciągnęłam ten cudowny zapach do mojego nosa
-Wiem. Zamówić ci coś?
-Nie, nie trzeba
Nagle wzrok Justina skierował się do stolika, który stał najbardziej w kącie. Siedział przy nim chłopak. Na moje oko był jakieś 4 lata starszy od Justina.
Spojrzał w naszą stronę, a na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech.
Nie odrywał ode mnie wzroku. Jego spojrzenie wierciło mi dziurę w brzuchu.
Nie podobało mi się to.
-Zaraz wrócę. Zaczekaj tu.
Mocniej ścisnęłam jego dłoń nie pozwalając mu odejść.
-Justin...- szepnęłam cicho mając przeczucie, że zdarzy się coś niedobrego- Uważaj na siebie.
Wiem, że zabrzmiało to głupio, bo przecież Justin nie był w tym wszystkim od dziś. Wiedział jak na siebie uważać i co robić, ale po prostu cholernie martwiłam się o niego.
Zaśmiał się.
-Co jest takie zabawne?- spytałam
-Bo to ja zawsze ci to powtarzam. Czuję się jakbyś zabrała mi rolę- puścił moją dłoń po czym pocałował mnie w czoło- Będę uważał. Nie martw się.
Już po chwili Justin siedział przy stoliku z tym dziwnym kolesiem.
Westchnęłam głęboko mając nadzieję, że moje przeczucia okażą się błędne.
Stałam przy wejściu i po prostu rozglądałam się.
Muszę przyznać, że to miejsce było naprawdę miłe.
Było tu dwoje starszych ludzi, jakaś kobieta z dziećmi i paru nastolatków. Wszyscy rozmawiali pili kawę lub jakiś sok i jedli coś słodkiego.
Nagle ktoś przykuł moją uwagę.
Chłopak w kapturze wychodzący z zaplecza.
Kierował się w stronę wyjścia, a ja miałam pecha, bo akurat stałam tuż obok drzwi.
Gdy już chwytał za klamkę i chciał opuścić to miejsce, zatrzymał się i odwrócił w moją stronę.
Na jego ustach pojawił się chytry uśmiech. Zsunął kaptur z głowy.
Cholera! Tak myślałam, że jest to ktoś kogo znam.
-Witaj piękna- przysunął się do mnie, a jego ręce od razu powędrowały na moje biodra- Spotykamy się dość często. Sądzisz, że to przypadek?
Przysunął twarz tak blisko mnie, że czułam jego oddech.
-Jay, zostaw mnie- powiedziałam stanowczo i próbowałam go od siebie odepchnąć
Pchnął mnie na ścianę i przycisnął mnie do niej.
-Jesteś tu sama?- spytał oblizując wargi
-Nie twoja sprawa- warknęłam, próbując wyrwać się z jego uścisku
I w tym momencie popełniłam błąd ponieważ spojrzałam w stronę Justina.
Jay natychmiast przeniósł tam swój wzrok.
Zaśmiał się.
-Nadal jesteś z Bieberem? Wow, przyznam, że to jego rekord. Jeszcze nigdy nie trzymał żadnej dziewczyny tak długo przy sobie. Musisz byś naprawdę dobra w łóżku.
-Puść mnie!- wrzasnęłam ignorując jego głupie gadanie
Parę osób odwróciło się i spojrzało na nas, jednak po chwili znów wrócili do swoich spraw
- Zamknij się- warknął, zakrywając mi usta dłonią
Nagle tuż za nim pojawił się Justin.
-Kurwa Jay, nie chce być niemiły, ale jeśli w tej chwili nie zdejmiesz łap z mojej dziewczyny to rozwalę ci łeb, przysięgam
Jay od razu odwrócił się, tym samym zostawiając mnie w spokoju i dając mi odetchnąć.
-Wyluzuj Bieber. Chciałem się tylko przywitać.
-Przywitałeś się, a teraz spierdalaj.
Zaśmiał się.
-Idę- powiedział- I wam też bym radził- powiedział i chciał odejść, ale Justin złapał go za skórzaną kurtkę i przyciągnął do siebie
-Co masz kurwa na myśli?- warknął mu prosto w twarz
-To że za chwile to miejsce wyleci w powietrze.
Serce podeszło mi do gardła, gdy jego słowa do mnie dotarły.
Mina Justina, też od razu się zmieniła. Był śmiertelnie poważny.
-Dlaczego?- spytał puszczając jego kurtkę
-Na zapleczu jest bomba, a obok niej leży sobie człowiek, który już dawno temu powinien zginąć
-Kto?
-Nick White. Kojarzysz?
-Może
-Nie ważne. Tak czy inaczej był winny Chazowi jakąś dużą sumkę i jak się pewnie domyślasz nie oddał mu jej. Czas minął, a pieniędzy jak nie było tak nie ma, a Chaz nie należy do ludzi cierpliwych.
-I żeby zabić jednego faceta musisz wysadzać cały budynek w powietrze?
-Kurwa! Chaz po prostu powiedział, że mam się go pozbyć. Dał mi wolną rękę i nie mieszaj tyłka w nieswoje sprawy! Powinieneś być mi kurwa wdzięczny, że ratuje ciebie i twoja panienkę.
-Mam ci kurwa dziękować?!
-Nie wiem, ale jeśli w ciągu 5 minut nie zabierzesz stąd swojego tyłka to wylecisz w powietrze razem z tym wszystkim.
Patrzyli na siebie jeszcze przez chwilę i uwierzcie mi, że gdyby wzrokiem można było zabić to oni oboje byliby już martwi
Justin chwycił mnie za dłoń i szybko wyszedł na zewnątrz.
Podbiegł do samochodu i otworzył mi drzwi, a ja stałam bez ruchu i patrzyłam przed siebie.
-Buena, co jest? Nie mamy czasu. Wsiadaj!- rozkazał, a ja przeniosłam swój wzrok na niego
-Musimy tam wrócić- stwierdziłam, a Justin tylko stał i wpatrywał się we mnie jakbym właśnie uciekła z psychiatryka
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuje wam za cierpliwość 

Jeśli macie jakieś pytania to zapraszam tutaj http://ask.fm/Swaggie385 ;)







31 komentarzy:

  1. O jezu ten rozdział jest niesamowity! Mam wrażenie, że Buena chce ocalić pozostałych. :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest na prawdę ekscytujący! Nie mogę się doczekać, kiedy będzie następny rozdział. <3<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Warto bylo czekać. Kocham to !

    OdpowiedzUsuń
  4. huhu... Justin zmięknie... ;P hehe ona ma za dobre serce.. ;P czekam @swaggyjusteen xx

    OdpowiedzUsuń
  5. U.W.I.E.L.B.I.A.M. ! *.* Jest zarąbisty ten blog. Przeczytałam cały w jeden dzień *.* i uwierz mi nie żałuje, że poświęciłam na to niedziele :D

    masz talent. Już nie mogę się doczekać kolejnego ;)

    zycze duzej dawki weny :* xx

    OdpowiedzUsuń
  6. niesamowity rozdział i nareszcie jest nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. nareszcie , czekam na następny :0

    OdpowiedzUsuń
  8. super rozdział . :* nie moglam sie doczekać . / @belieberka115

    OdpowiedzUsuń
  9. Piszesz bardzo ciekawie , nie można się oderwać . Chce już następny . <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Już nie mogłam doczekać się tego rozdziału :) Jest genialny :D Bardzooo mi się podoba :)
    @SmileYourSmile_

    OdpowiedzUsuń
  11. Rany jak ja to kocham <3 To jest takie cudowne, że wooow <3
    Buena będzie chciała pewnie uratować tamtych ludzi xd
    Już się nie mogę doczekać kolejnego.
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  12. dsfuhsdkfhsdk omg, najbardziej szkoda mi tej babki z dziećmi jeśli by wyleciała w powietrze, oby nic się nie stało. No prawie nic xD Czekam na następny, dziękuję że dodałaś dziś rozdział, jesteś super <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Oby nic sie nie stało .... Boskie czekam
    Na nn:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeeej... BOSKIE

    OdpowiedzUsuń
  15. jak zwykle idealnie. hsgabvansvsbsbsjsvabdbsbdbs, a momenty Justina i Bueny są boskie <3 - @way_to_believe

    OdpowiedzUsuń
  16. Aww*.* Zaaaajebiście < 3 akcja się rozkręca^.^ świetnie opisujesz odczucia bohaterów, przedstawiasz akcje tak, że czytelnik 'widzi' ją♥
    @MarikaOffical

    OdpowiedzUsuń
  17. DNaprawdę dobry rozdział, serio *.* @NataliaDrab1

    OdpowiedzUsuń
  18. rewelacja :d
    ciekawe po co chce tam wrócić
    czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  19. http://no-one-can-hear-u.blogspot.com/
    + CZEKAM NA NN, AAAAA, KC! <3

    OdpowiedzUsuń
  20. O MATKO MATKO MATKO ! <3 CIEKAWE CZY ZDĄŻĄ URATOWAĆ TYCH LUDZI ! ;D CZEKAM NA KOLEJNY ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. fjnjhdnamstejms oby uratowali tych ludzi!

    OdpowiedzUsuń
  22. świetny rozdział <33 czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  23. Cześć... dawno mnie tutaj nie było. Choć obiecałam, że będę komentować częściej, od ostatniego komentarza nie przeczytałam ani jednego rozdziału. To ironiczne, prawda? Jestem beznadziejna. Nawet nie potrafię dotrzymać słowa. Obiecuję coś a później i tak zawodzę. Wszyscy skarżą się na ciebie, że nie dodajesz rozdziałów tak często jak kiedyś, ale ja to rozumiem. Wiem, że odebraliśmy ci całą radość z pisania. Wiem, że robisz to z przymusu. Wiem, że masz pełno niezrealizowanych pomysłów na to opowiadanie, ale brak weny. Wiem. że to już nie to samo. Wiem, że nie dajesz rady, że ci się nie chce i że masz dosyć. Wiem o tym. Dlatego nie rozumiem jak mogłabym prosić cię o cokolwiek więcej. Wiem, że zawaliłam. Spieprzyłam sprawę po całości. Ale mimo czasu nadal kocham tą historię tak samo jak kiedyś. To się nigdy nie zmieniło i się na to nie zapowiada. Ten blog nadal wiele dla mnie znaczy i jest wspaniały. Kocham sposób, w jaki przedstawiasz Justina i Buene. Kocham ich razem. Kocham Donaco, kocham Czapsa, mamę Bueny, jej tatę, Stellę, Chrisa i każdego, kto występuje w tym opowiadaniu. Kocham w nim wszystko. Z tego co pamiętam zawsze czepiałam się opisów, ale teraz już chyba nie mam takiego prawa. Jestem z ciebie tak cholernie dumna ♥ Jestem dumna, że tak wiele osób czyta to opowiadanie, że dzięki niemu cię poznałam, że nadal je piszesz i że nadal jesteś z nami. I dziękuję, że mimo, że dawno tutaj nie wchodziłam ty nadal mnie kochasz i nigdy mnie o to nie prosiłaś. Nigdy nie poprosiłaś mnie o komentarz, nigdy tego nie wymagałaś. Może i to głupie, ale kiedyś przeszło mi przez myśl, że jeśli zostawię tego bloga stracę i ciebie. To było zdecydowanie głupie. I to wcale nie znaczy, że nadal czytam je tylko dlatego. Jestem dumna z siebie, że teraz to piszę. I mimo, że naprawdę nie mam pojęcia co mam tutaj napisać. Chyba straciłam wprawę, huh. W każdym razie...
    Zacznę od tego, że Chris jest taki słodki, jdsbsjhvbcjhsvhjbvj *.* Moja miłość do niego z każdym rozdziałem jest jeszcze większa. Po prostu go uwielbiam. Jest taki kochany, cbjshbj. Ale i tak prędzej czy później Stella czy kto tam jeszcze mi go odbije. I już nigdy więcej nie będzie tylko mój :c Ugh.
    Powiedz coś Buenie, żeby tam nie wchodziła, jhdbcjhbsdj -,- Niech się drze, że mają uciekać czy cokolwiek, ale niech tam nie wchodzi, proszę. Chociaż wiem, że ona lubi robić mi na złość i znając życie się uprze i tam wlezie. A Justin będzie próbował ją powstrzymać. Wejdzie tam razem z nią, Justin ją stamtąd wywali i sam zginie oddając za nią życie *.* Hahahhah lol. A tak serio... nie waż się zrobić im krzywdy. Jak już to możesz wysadzić Jaya w powietrze. Za to się nie pogniewam, ale Justina i Buenę zostaw w spokoju.
    + WIEDZIAŁAM, ŻE SIĘ KOCHAJĄ! WIEDZIAŁAM! A wy mi tu nie wierzyliście, lol.
    KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ. BEZGRANICZNIE. TAK CHOLERNIE MOCNO. NAJMOCNIEJ NA ŚWIECIE.
    Przepraszam, że jestem do dupy.

    OdpowiedzUsuń
  24. Kieedy następny nie moge się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetne !!!
    KOCHAM KOCHAM JESZCZE RAZ KOCHAM , te twoje opowiadania .
    Nie mogę się doczekać następnego ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  26. zapraszam na http://cityofdreams-ly.blogspot.com <3

    Naprawdę lubię twoje opowiadanie, jeżeli macie ochotę jeszcze trochę poczytać to zapraszam!

    OdpowiedzUsuń