sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 28

Próbowałam otworzyć oczy. Wyjątkowo nie było to łatwe, bo nie wiem czemu, ale czułam jakby moje powieki ważyły tone.
Gdy już jednak udało mi się to powoli podniosłam się do pozycji siedzącej i pierwsze na co zwróciłam uwagę to potworny ból głowy.
Uniosłam dłoń i przyłożyłam do bolącego miejsca. Po chwili poczułam jednak pieczenie. Powoli zsunęłam dłoń z mojej głowy i spojrzałam na nią. Mój nadgarstek był zaczerwieniony i szczypał.
Syknęłam cicho. Czy coś jeszcze ma zamiar mnie boleć?
Opuściłam nogi na podłogę. Chwilę siedziałam na brzegu łóżka próbując sobie przypomnieć co tak właściwie się wczoraj wydarzyło.
Pamiętam Jake'a i kino. Pamiętam że odwoził mnie do domu jakąś inną drogą, a potem...
Moja głowa znowu zabolała.
Uciszyłam na chwilę swoje myśli i wzięłam parę głębokich wdechów.
A potem... poszliśmy do klubu. Pił. Ja też piłam. Sądząc po tym w jakim jestem dziś stanie z całą pewnością wypiłam za dużo.
Nie wiem co robiliśmy w klubie po za tym że piliśmy oczywiście, ale pamiętam jak wyszliśmy na zewnątrz. Jak Jake chciał mnie odwieźć do domu i to koniec.
Nie mam pojęcia czy w końcu wsiadłam z nim do samochodu czy też nie. Tylko tyle pamiętam z wczorajszego wieczoru.
Siedziałam tak chwilę patrząc w podłogę zastanawiając się nad jakąś dobrą wymówką dla mamy. Przecież coś musiałam jej powiedzieć. Tylko że nawet nie wiem kto odwiózł mnie do domu.
Przeniosłam wzrok na niewielką szafkę, która stała przy łóżku, bo właśnie na niej znajdował się mój zegarek, a nie ukrywam że chciała bym wiedzieć która jest godzina.
Ku mojemu zdziwieniu nie było ani szafki ani zegarka.
Uniosłam głowę w górę i dopiero wtedy zorientowałam się że nie jestem w swoim pokoju.
Moje serce przyspieszyło, a ja gwałtownie wstałam z łóżka co nie było dobrym pomysłem ponieważ zaraz zakręciło mi się w głowię i ponownie na nim usiadłam.
Gdzie ja do cholery jestem?
Spróbowałam jeszcze raz. Tym razem wstałam powoli. Przez chwile nie ruszałam się z miejsca chcąc złapać równowagę.
Po chwili zrobiłam pierwszy krok. To było dziwne. Zupełnie jakbym była dzieckiem i właśnie stawiała swoje pierwsze kroki. Jakbym dopiero uczyła się chodzić.
Westchnęłam głośno. Założyłam kosmyk włosów za ucho po czym powoli podeszłam do drzwi.
Otworzyłam je i tak właściwie nie zobaczyłam nic nadzwyczajnego. Niewielki korytarz i jeszcze parę drzwi do jakiś pokoi, a po prawej stronie schody prowadzące na dół.
Podeszłam do nich. Dobrze że nie były aż tak długie. Chociaż i tak nie jestem pewna czy w połowię drogi nie wywalę się i nie sturlam na dół. No, ale cóż. Nie mam innego wyjścia.
I znowu.. pierwszy krok, drugi, trzeci...
Zostało już tylko parę schodków, ale zatrzymałam się na chwilę słysząc znajomy głos.
-Chris, na pewno wszystko poszło zgodnie z planem?- Justin, to był Justin
Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech.
Pokonywałam ostatnie stopnie i dopiero gdy znalazłam się na dole zorientowałam się gdzie jestem.
Powoli podeszłam do Justina.
-Chris.. zadzwonię do ciebie później- powiedział od razu gdy mnie zobaczył
Wsunął telefon do kieszeni spodni.
-Jak się spało?
-Ja...- zaczęłam prawie szeptem- Ja nie wiem
Zaśmiała się.
Co w tym takiego zabawnego?
- Zrobię ci śniadanie- chciał mnie minąć i iść do kuchni, ale chwyciłam go za dłoń
-Najpierw wolałabym wiedzieć co się wczoraj wydarzyło
-Najpierw zrobię ci śniadanie- pocałował mnie w policzek zupełnie ignorując to co do niego powiedziałam i zniknął
Wzniosłam oczy ku górze.
Usiadłam na kanapie i czekałam aż wróci.
Przy okazji zauważyłam zegarek więc nareszcie wiedziałam która godzina.
10:46
Ciekawe co moi rodzice na to że nie wróciłam na noc do domu.
Nie zdziwiłabym się gdyby właśnie teraz siedzieli na komisariacie policji i zgłaszali moje zaginięcie. Byliby zdolni do tego.
Justin nareszcie wrócił w jednej dłoni trzymając talerz z kanapkami, a w drugiej kubek z herbatą.
Postawił to na szklanym stoliku tuż przede mną, a sam zajął miejsce na kanapie tuż obok mnie.
I tak tego nie zjem. Nie wyobrażam sobie że mogłabym teraz cokolwiek przełknąć.
-Justin proszę... opowiedz mi cały wczorajszy wieczór.
-Na pewno chcesz cały, a może opowiem ci tylko najciekawsze momenty?- zaśmiał się
Moje źrenice rozszerzyły się, a serce podeszło mi do gardła.
Co miał na myśli mówiąc "najciekawsze momenty"?
Ciężko przełknęłam ślinę.
-To znaczy?- spytałam drżącym głosem
-No wiesz, mówiłaś wiele ciekawych rzeczy o mnie.
W tej chwili moje policzki dosłownie płonęły na myśl o tym jakie to ja "ciekawe rzeczy" mogłam o nim mówić.
Zawstydzona spuściłam głowę w dół.
-Tą część możesz pominąć
-Ale dlaczego? Chętnie jeszcze raz usłyszał bym od ciebie że jestem najlepszym chłopakiem na świecie i że jestem cholernie przystojny i że mam seksowny tyłek...
-Na pewno nie powiedziałam że masz seksowny tyłek!- wrzasnęłam, ale zaraz tego pożałowałam czując jak moja głowa boli coraz bardziej
-Dokładnie tak było.- powiedział śmiertelnie poważnie
-Kłamiesz
Patrzył na mnie jeszcze przez chwilę po czym wybuchł głośnym śmiechem.
Justin. się. śmiał.?
Nie ukrywam że był to niespotykany widok, nie ukrywam też że byłam wkurzona że śmiał się ze mnie, ale to w tej chwili nie było ważne.
Pierwszy raz widzę żeby śmiał się z czegoś tak bardzo. On ma najpiękniejszy śmiech na świecie.
Nawet nie wiem kiedy na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Siedziałam i patrzyłam na tego idiotę jak zaczarowana.
-Przestaniesz w końcu i powiesz mi prawdę?- lekko uderzyłam go w ramię, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy
-Przepraszam. Nie mogłem się powstrzymać.
Pokręciłam głową.
Jak dziecko.
-Tak właściwie to powinienem być na ciebie zły, że umówiłaś się z tym dupkiem chociaż kazałem ci się trzymać od niego z daleka- spuściłam głowę w dół- Ale jakoś nie jestem. On już więcej nie zbliży się do ciebie.
Skąd ta cholerna pewność w jego głosie? To było dziwne.
-Mógłbyś mi w końcu opowiedzieć co się wczoraj stało?- spytałam coraz bardziej się niecierpliwiąc
-Wiem tylko tyle że umówiłaś się z nim. Poszliście do klubu. Upiliście się. On chciał cię odwieźć do domu i wtedy przyszedłem ja i wybiłem mu ten pomysł z głowy.
Genialnie, po prostu genialnie. Mam tyle szczegółów że teraz już wszystko stało się jasne. Justin jesteś mistrzem.
Wzniosłam oczy ku górze.
-Coś jeszcze?- spytałam próbując wyciągnąć od niego jakiekolwiek informacje
Nie wierze że przez cały wczorajszy wieczór nie wydarzyło się nic ważnego.
Tak po prostu? Upiłam się i obudziłam w domu Justina? I tyle?
-No wiesz, nie byłaś zadowolona z tego że musisz ze mną jechać
Chyba naprawdę musiałam być mocno pijana.
-Krzyczałaś coś że chce cię zgwałcić...
-Znowu żartujesz?
-Tym razem nie
Westchnęłam ciężko mając ochotę zapaść się po ziemię.
-A moi rodzice? Wiedzą coś?
-Poprosiłem Chrisa żeby zadzwonił do nich i wymyślił jakąś dobrą wymówkę czemu nie wrócisz na noc. Powiedział coś że musicie zrobić projekt do szkoły razem ze znajomymi i że będziesz spała u koleżanki. Dobrze że dzisiaj sobota, bo inaczej byłby problem.
Położyłam się na kanapie i oddychałam ciężko.
Byłam tak blisko od tego by wpakować się w poważne kłopoty i gdyby nie Justin... nie wiem co by teraz ze mną było.
-A teraz czekam na podziękowanie- usłyszałam jego głos
Zupełnie jakby czytał mi w myślach.
Postanowiłam trochę się z nim podrażnić.
-Jakie podziękowanie?
-Jak to jakie?- powoli nachylał się nade mną- Za to wszystko co zrobiłem.
-Oh.. jestem pewna że poradziłabym sobie bez ciebie
Jego twarz była coraz bliżej mojej.
-Ah tak? Nie sądzę, ale dobrze.... skoro tak następnym razem ci nie pomogę.- napierał na mnie coraz bardziej
-I bardzo dobrze- mówiłam coraz mnie pewnym siebie głosem, gdy jego twarz z każda sekundą była była bliżej mojej
-Ale wczoraj jednak ci pomogłem. Za późno. Musisz podziękować.
To koniec. Jego usta centymetr od moich. Jego czekoladowe oczy wpatrzone wprost we mnie. Jego ciepły, słodki oddech na mojej twarzy. Jego ciało tak blisko mojego.
Pa, pa rozsądne myślenie.
-Dzię... dziękuje- wyszeptałam i głośno przełknęłam ślinę
Uśmiechnął się, a ja poczułam że zaraz spłonę.
Co ten chłopak ze mną robi?
-Nie ma za co- szepnął i trącił nosem mój policzek
Oblizałam usta, a moje dłonie powędrowały na jego kark.
W jednej sekundzie jego usta znalazły się na moich. Wplotłam palce w jego włosy.
Przygryzłam jego wargę i uśmiechnęłam się delikatnie. Chwilę potem jego język znalazł się w moich ustach.
Moje dłonie błądziły po jego silnych ramionach.
Nagle na chwilę odsunął się ode mnie i zdjął koszulkę.
O mój boże.!
Jego ciało było... po prostu... perfekcyjne.
Zauważył jak gapię się na jego umięśniony tors, bo na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Zarumieniłam się.
Po chwili znów nachylił się nade mną i zaczął składać na mojej szyi delikatnie pocałunki. Odchyliłam głowę by miał do niej lepszy dostęp.
Teraz moje dłonie znalazły się na jego plecach. Przycisnęłam go do siebie jeszcze mocniej.
Jęknęłam cicho, gdy jego pocałunki przeniosły się na mój dekolt.
Z sekundy na sekundę było mi coraz goręcej, a mój oddech przyspieszał.
Nagle wróciło do mnie trzeźwe myślenie. W samą porę.
Odepchnęłam Justina od siebie i gwałtownie usiadłam.
Oboje oddychaliśmy jakbyśmy właśnie przebiegli 100 kilometrów.
-Coś się stało?
Co to za pytanie?
-A co miało się stać?- spytałam
-No, nie wiem.... ja- wyglądał na zakłopotanego
Podrapał się w głowę.
-Odwieziesz mnie?- spytałam chcąc przerwać ciszę
-Jasne

-Na pewno wszystko okej?- zapytał, gdy podjechaliśmy pod mój dom
-Tak, jasne. Czemu miałoby nie być?
-No wiesz.... odepchnęłaś mnie, więc... chciałbym wiedzieć czy zrobiłem coś nie tak- przyglądał mi się co sprawiało że byłam jeszcze bardziej skrępowana
-Nie, to nie twoja wina...
-Na pewno?
-Na pewno Justin- prawie krzyknęłam
Zapadła cisza. Po chwili jednak ją przerwał.
-Więc powiesz mi o co chodzi?
Czy naprawdę akurat teraz zachciało mu się gadać o seksie? ugh....
-Może pogadamy o tym kiedy indziej-chciałam wysiąść z auta, ale złapał mnie za dłoń
Odwróciłam się w jego stronę.
Patrzył mi prosto w oczy.
-Teraz. Powiedz mi teraz.
Moje policzki znów zrobiły się czerwone.
Spuściłam głowę w dół chcąc by moje włosy opadły na twarz i zakryły mi ją.
-Hej..- zaczął łagodnym głosem- Buena...- teraz jego głos był zachrypnięty- Spójrz na mnie.
Powoli obróciłam głowę w jego stronę.
-Nie musisz się niczego wstydzić.- złapał mnie za dłoń
Przygryzłam wargę i wzięłam głęboki oddech.
-Po prostu... nie jestem jeszcze gotowa.- szepnęłam
-Na pewno? Na pewno chodzi o to? Może to ze mną jest coś nie tak?
Co? Czy jemu coś ciężkiego spadło na głowę?
Jak mógł w ogóle pomyśleć że jest z nim coś nie tak.
-Nie, nie chodzi o ciebie Justin. Naprawdę chodzi tylko o mnie o to że... no wiesz... jeszcze nie teraz
-Rozumiem. Tylko to chciałem wiedzieć i dziękuje że mi powiedziałaś.
Patrzył na mnie przez chwilę.
-Hej, ale uśmiechnij się. Przecież nic się nie stało.
Zbliżył się i pocałował mnie w policzek.
Lekko się uśmiechnęłam po czym szybko wysiadłam z samochodu.
-Do zobaczenia- rzuciłam tylko na pożegnanie i szybko zamknęłam drzwi
Chwile potem Justin odjechał.
Czemu czuję się jakbym go zawiodła?


Szczerze mówiąc z rodzicami nie było żadnego problemu. To znaczy oczywiście byli źli że tak nagle postanowiłam nie wrócić na noc i byli źli że osobiście ich o tym nie poinformowałam.
Chris musiał naprawdę nieźle kłamać skoro nawet nie dostałam za to żadnej kary. Jedynie wykład że mam już więcej tego nie robić.
Cały weekend nie wychodziłam z pokoju siedząc przy książkach. To był taki sposób na to żeby jakoś udobruchać rodziców i żeby nie złościli się na mnie za tą noc poza domem.
Co jakiś czas do mojej głowy wdzierały się myśli z tamtego wieczoru. Nadal próbowałam sobie przypomnieć co takie robiłam z Jake'em w klubie i po opuszczeniu go. Nawet nie wiem ile czasu byłam z nim sama i nie wiem co dokładnie Justin zrobił żeby wybić mu z głowy pomysł odwiezienia mnie, ale mam wrażenie że nie było to nic dobrego.
Nie wiem też co się działo kiedy już znalazłam się w domu Justina.
Tak, Justin naprawdę bardzo dużo mi opowiedział. Jest po prostu mistrzem szczegółowych opowieści.
"On wolał zajmować się czymś innym"- odezwał się jakiś głos w mojej głowie
Moje policzki zaczerwieniły się przypominając sobie naszą rozmowę w samochodzie.
Przecież wyraźnie było widać że był trochę zawiedziony. Był zawiedziony przeze mnie.
Ugh! Po co ja to przerwałam?
Gdy tak teraz głębiej się nad tym zastanowię jestem na siebie zła.
-Dosyć-szepnęłam cicho, po czym odłożyłam książkę którą akurat miałam w rękach na biurko
Podeszłam do okna.
Była noc.
Patrzyłam na gwiazdy i próbowałam oczyścić mój umysł ze wszystkich niepotrzebnych myśli.

Poniedziałek.
Po prostu kocham ten dzień.
Jak zwykle ledwo zwlekłam się z łóżka.
Czemu w wolne dni jest to proste, a gdy musisz iść do szkoły oddałbyś dosłownie wszystko, by zostać pod ciepłą kołdrą chociaż 5 minut dłużej?

Poprawiając torbę na ramieniu weszłam do budynku, który był ostatnim na liście budynków w których chciałam się znaleźć. Dobrze że nie mam dzisiaj zbyt wiele lekcji.
-Buena- usłyszałam głos, gdy szłam w stronę mojej szafki i ku mojemu zdziwieniu nie był to głos Jake'a
-Buena- powtórzyła Stella doganiając mnie
-Cześć-powiedziałam przyjaźnie i spojrzałam na nią
Co się stało że nie ujrzałam pięknego uśmiechu, który prawie nigdy nie schodził z jej twarzy.
-Coś się stało?- spytałam zatrzymując się przy mojej szafce
Otworzyłam ją i wyjęłam książki.
-Nie widziałaś dzisiaj Jake'a?- spytała i zauważyłam jak przygryza wargę
-Nie, dopiero co przyszłam
-A nie wiesz co się z nim dzieje? Może coś wspominał że go dziś nie będzie.
Stella naprawdę martwiła się o tego chłopaka.
-Skąd mam to wiedzieć?
-Z tego co mi wiadomo byłaś z nim w piątek w kinie.
Jej twarz posmutniała.
-Nie, nic mi nie mówił- rzuciłam tylko chcąc jak najszybciej zakończyć ten temat i zapomnieć o tym wyjściu "do kina"- Nie martw się. Jestem pewna że nic mu nie jest.- uśmiechnęłam się do niej
Widząc że moje słowa nie pomogły kontynuowałam.
-Stella... nie byłaś ostatnio przypadkiem na jakiś zakupach?- spytałam, a jej oczy od razu pojaśniały
-Byłam- odpowiedziała szybko, a na jej twarzy znowu zagościł uśmiech
Od razu lepiej.
-I wiesz miałam tak cholernie mało pieniędzy, ale na szczęście akurat były obniżki. Musiałam kupić nowe buty, ale gdy już tam byłam zobaczyłam boską bluzkę, więc podeszłam tam, nawet ją przymierzyłam. Byłam pewna że ją kupię. Oh.. gdybyś tylko ją widziała, ale nie uwierzysz. Podchodzę do kasy żeby za nią zapłacić i wpadła mi w oko torebką, ale nie byle jaka torebka. Oh Buena... gdybyś ją tylko zobaczyła. Zakochałabyś się tak samo jak ja. Tak w ogóle jeszcze nie byłyśmy razem na zakupach. Koniecznie musimy kiedyś pójść. Już nawet wiem gdzie...
To było do przewidzenia. Ona potrafi tak dosłownie cały dzień. Bez żadnej przerwy, ale jeśli dzięki temu ma dobry humor jestem w stanie to znieść.

Nareszcie koniec.
Opuszczałam mury szkoły z uśmiechem na twarzy. Jedyne o czym teraz marzyłam to wrócić do domu, zrobić sobie herbatę, przykryć się ciepłym kocykiem i pooglądać jakiś serial w TV.
Uniosłam głowę w górę.
Na niebie zbierały się ciemne chmury. Zaraz będzie padać.
Zarzuciłam kaptur na głowę i szybko zaczęłam iść przed siebie.
-Hej piękna-usłyszałam głos tuż obok siebie
-Jak ty to robisz że pojawiasz się tak znikąd?-spytałam ani na chwilę nie zwalniając kroku
Naprawdę chciałam zdążyć do domu przed deszczem.
-Tajemnica- zaśmiał się
-Chris, dziękuje ci za to że zadzwoniłeś do moich rodziców i no wiesz...wymyśliłeś tą wymówkę...
-Nie ma za co- dostrzegłam uśmiech na jego twarzy
-Jak ci się to udało?
-Ma się ten dar przekonywania
-Mówił ci już ktoś że jesteś bardzo skromny?
Zaśmiał się.
-Tak naprawdę to miałem szczęście że odebrała twoja mama. Ona na szczęście mnie lubi, więc nie miała powodu by mi nie wierzyć.
-Jeszcze raz bardzo ci dziękuje- zwolniłam na chwilę i przytuliłam się do niego
Wiatr wiał coraz mocniej, a ja szłam coraz szybciej.
W pewnym momencie Chris już za mną nie nadążał. Na szczęście chwilę potem znaleźliśmy się pod moim domem.
Ściągnęłam kaptur z głowy i patrzyłam jak pierwsze krople zaczynają spadać z nieba.
-Czemu jesteś smutna?-spytał
Już miałam mu odpowiedzieć że wcale nie jestem smutna tylko trochę zmęczona, ale on mnie wyprzedził.
-To przez to co zrobiliśmy?
Co? Co on wygaduje?
-Kogo masz na myśli?- spytałam zaciekawiona tą sprawą
-No wiesz...-podrapał się po karku- Ja i chłopaki z gangu no i Justin w sumie też- powoli wypuścił powietrze z ust- Przecież doskonale wiesz o co mi chodzi. Wiem że to może być dla ciebie trudne, ale nie mieliśmy innego wyjścia.
-Chris...-przerwałam mu i wpatrywałam się w niego zdziwiona- Ja naprawdę nie mam pojęcia o czym mówisz.
Jego wyraz twarzy nagle się zmienił.
Wyglądał jakby właśnie zobaczył ducha.
-Justin nic ci nie powiedział?-spytał jakby trochę przerażony
-O czym?- ciągnęłam
Teraz to już musi mi powiedzieć. Nie ma innej opcji.
-O nie, on i tak już mnie zabije. Za dużo powiedziałem. Chcesz wiedzieć więcej to spytaj jego.
Chciał się odwrócić i odejść, ale szybko chwyciłam go za rękę.
-Chris! Jesteś chyba nienormalny skoro myślisz że teraz tak po prostu dam ci odejść!-wrzasnęłam zirytowana i tupnęłam nogą jak małe rozkapryszone dziecko
Stał przede mną i rozglądał się na wszystkie strony chcąc uniknąć mojego wzroku.
-Czekam- założyłam ręce na piersi
Stał jeszcze chwilę ignorując mnie po czym w końcu się odezwał.
-No, dobra, ale naprawdę Justin powinien ci to powiedzieć
-Chris...mów- poganiałam go
Nie należałam do osób cierpliwych i przysięgam że jeśli zaraz mi nie powie to go chyba uduszę.
-Dobra, więc... nawet nie wiem od czego zacząć- znowu zaczął się rozglądać- Chodzi o to że...- teraz jego wzrok powędrował na mnie
Patrzył mi prosto w oczy, a jego twarz momentalnie się zmieniła.
Pojawiło się na niej coś dziwnego. Coś co sprawiało że czułam że zaraz powie coś złego.
-Chodzi o Jake'a...-zaczął, po czym wziął głęboki oddech- On... Buena on... nie żyje.-wyrzucił z siebie
Zamarłam.
Stałam i wpatrywałam się w niego z szeroko otwartymi ustami zastanawiając się czy on naprawdę powiedział to co przed chwilą usłyszałam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pierwszy raz od dłuższego czasu jestem w pełni zadowolona z rozdziału *-* Naprawdę, naprawdę mi się podoba ;') A wy co sądzicie? c:
Chciałam teraz poruszyć pewien temat, a mianowicie to że coraz częściej piszecie "Dawaj kolejny rozdział jak najszybciej", "Pisz szybciej", "Dodawaj częściej" i nic.. uwierzcie mi naprawdę nic mnie tak nie denerwuje jak właśnie takie teksty .___.
Wiecie, to nie jest tak że usiądę sobie w każdej chwili, napisze rozdział i wam go dodam. Żeby napisać coś dobrego potrzebuje weny, a to kiedy ona jest, a kiedy jej nie ma na to niestety nie mam wpływu. Gdybym tylko mogła pisać cały czas i dodawać wam rozdziały codziennie to uwierzcie że  bym tak robiła, ale niestety nie mogę.
Więc bardzo was proszę nie naciskajcie na mnie, bo ja wtedy odczuwam presje i tylko się denerwuje że jeśli nie dodam rozdziału niedługo to was zawiodę.

Jeśli macie jakiekolwiek pytania do mnie to zapraszam tutaj ---- http://ask.fm/Swaggie385;)
Dziękuje wam z całego serca za to że poświęcacie chwilę swojego czasu na czytanie tego co pisze.
Kocham was 

35 komentarzy:

  1. Osz ty kocie !:D ja tak łącze tu powiadomienie ze napisałeś a ja kirde zapewne zawieszasz i wgl. Łącze a ty napisałeś NOWY ROZDZIAŁ akskfkdkcdjvjdjckk K wiesz co ten rozdział jest taki ohhh No poprostu nie mam słów kochanie :D nwm jak to ująć bardzo interesujący, naprawdę niespodziewalabym sie tego ze tyle bedzie siedziała ze wiesz ze oni prawie ...Sex HAHAHA czekam na NN kocie <3 bo tem rozdział jest najlepszy ! Wgl niespodziewalam sie tego ze zabija Jake'a @Domciulka

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział. Z niecierpliwością czekam na NN. Życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju jest świetny! Ciesze się, że dodałaś. Bardzo mi się podoba! Końcówka mnie zaskoczyła, niespodziewałam się tego. Jestem ciekawa co teraz zrobi Buena.
    a nagłówek OMG jest świetny! NAJLEPSZY! <3
    informuj mnie na twitterze o kolejnym : ) @threadofsilence (wróciłam do starej nazwy)

    OdpowiedzUsuń
  4. O mój boże. Jake nie żyje? Dlaczego? Japierdole. Nie wytrzymam. Dlaczego go zabili? Justin był zazdrosny, prawda. Ale bez przesady. Jezuuuuuuuuu, Chce nn *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak przypuszczałam, że Justin i jego gang zabiją Jake. Tylko nie spodziewałam się, że Chris jej o tym powie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Omg! Cudowny. Ej a jesli ona bedze czula sie winna i bedzie chciala popelnic samobojstwo? Mega by bylo. Ale dowalilas z tym morderstwem

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo ciekawy rozdział :D wiem co czula Bella odmawiajac Justinowi hahaha :D no i wiedzialam ze zabili Jake'a :D

    OdpowiedzUsuń
  8. uuuuuuuuuahh super rozdział! jestem ciekawa jaka będzie dalsza reakcja Bueny i co zrobi Justin ;P czekam na nn :) @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  9. ozeszkurwajapierdole nie żyje ... kocham i ten rozdział był mega tylko końcówka straszna bo CHRIS SIĘ WYGADAL .. będzie zapewne miał przejebane xdd mam nadzieję że Buena się dowie wszystkiego ze szczegółami od Justina a ten nie zrobi nic Chrisowi ... amen ... dziękuje że wgl piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  10. hę kurwa?
    koniec rozdziału?!
    pisz kolejny <33

    OdpowiedzUsuń
  11. No wreszcie się doczekałam rozdziału : )
    a końcówka zbiła mnie z nóg O _ O

    OdpowiedzUsuń
  12. my ciebie kochamy skarbie <3 jesteś wspaniała, masz wielki talent w tym pisaniu. nie pospieszamy cię, życzę, żebyś miała jak najlepszą wenę do pisania! :D cudowny blog. pozdrawiam :* <3

    OdpowiedzUsuń
  13. rzeczywiście, przepraszam jeśli kiedyś tak napisałam :) wiem jak to jest mieć lub nie mieć weny, czasami się czeka i na siłę stara się coś zrobić ale nie wychodzi, rozumiem :)
    Muszę powiedzieć, że rozdziały są coraz i coraz lepsze *.* Jak zaczynam czytać to nie mogę się oderwać :)
    Oczywiście czekam na następny, bo nie mogę się doczekać (i domyślić) co się teraz stanie.
    Jeszcze raz: świetny.
    My też Cię kochamy, a ja szczególnie <3
    @nataliadrab1

    OdpowiedzUsuń
  14. Zajebisty *_*

    @sabinkaxo

    OdpowiedzUsuń
  15. o resz ty!
    To jest idealne! *-*
    Daj mi tu szybko następny rozdział. Codziennie patrzę, czy nie dodałaś czegoś nowego. Kocham <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  16. Wooww.. Ciekawa jestem jak Justin zareaguje jeśli się dowie, że Chris to wypaplał xd Zapowiada się jeszcze ciekawiej ;D
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  17. O.O mnie też się bardzo podoba. Kocham Twojego bloga. Widać, że piszesz go całym sercem i całą swoją duszą. ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. hfbhjsfj *.* kocham to opowiadanie, rozdział genialny. :3 już nie mogę się doczekać kolejnego. <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Ciekawy strasznie ten twój blog : ) Przeczytałam wszystko w godzinę tak mnie wciągnęło. Lubię opowiadania ze złym Justinem XD Dodaję cię do polecanych i będę zaglądała : )
    [justinbieber-clare.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  20. Aww*.* Kocham To opowiadanie. wkręciłam się w akcję strasznie;) wiem, że potrzeba weny, żeby coś tak Wspaniałego napisać, więc nie naciskam kiedy kolejny rozdział etc. czekam z niecierpliwością. a gdy tylko pojawia mi się na tt powiadomienie od Ciebie, że nowy rozdział to uśmiech od razu pojawia się mi na twarzy. Dziękuję, że piszesz takie Zajebiste opowiadanie xx
    @MarikaOffical

    OdpowiedzUsuń
  21. Buena chyba się wkurzy XDD Było tak słodko i cieszę się ,że taki długi rozdział Tobie wyszedł :))

    OdpowiedzUsuń
  22. czekam na więcej *.*

    OdpowiedzUsuń
  23. Jeeezu *,* swietny ten rozdzial. Ciekawe co bedzie dalej, jak Buena na to zareaguje i wgl :D
    Czekam z niecierpliwoscia na nn :3
    @swago_

    OdpowiedzUsuń
  24. Nadrobiłam wszystkie rozdziały i kurde, świetne opowiadanie! Naprawdę, moje klimaty. Gangi i Justin, który w jednej chwili jest słodki, dobry i kochany, a w drugiej zły i porywczy :D Uwielbiam te momenty, kiedy traci nad sobą panowanie. Świetnie kreujesz jego postać. Bardzo, naprawdę bardzo mi się podoba i z pewnością będę tu zaglądać i czytać dalsze rozdziały :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  25. jejuniu świetny nie moge sie doczekac nastepnego dodaj szybko plisssssssss http://thelovestoryforyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Wow boski!!!!!! Ciekawe jak ona zaraguje :) czekam na nn informuj mnie na twitterze @maja378

    OdpowiedzUsuń
  27. *___________________________* @Juliaa_Official

    OdpowiedzUsuń
  28. zajebiste opowiadanie! super piszesz, naprawdę, przeczytałam za jednym zamachem, czekam na następny rodzial:D:D

    zapraszam do mnie : http://bieberopowadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. na koniec rozdzialu wyobrazilam sobie Jake'a lezacego w jakims rowie w kaluzy krwi ...

    OdpowiedzUsuń