piątek, 7 grudnia 2012

Rozdział 14

Siedziałam na brzegu łóżka i patrzyłam na Donaco. Wydawać by się mogło że to niezbyt interesujące zajęcie  ale z racji tego że pies co 5 sekund znajdował się w innej części mojego pokoju uwierzcie mi że było to dość ciekawe. Tym bardziej że raz miał w pyszczku poduszkę  którą targał po całym pokoju, a już za chwilę był przy moich nogach i próbował się po nich wdrapać niczym kot na drzewo.
Już wiadomo że Donaco zostaję u mnie. Powiedziałam mamie że zrobiłam ogłoszenia i że pytałam wszystkich ludzi w szkole czy przypadkiem ktoś nie zgubił psa (w rzeczywistości oczywiście nie zrobiłam nic). Gdy poinformowałam ją że nikt nie szuka psa, razem z tatą pozwolili mi go zatrzymać.
Położyłam się na łóżku głowę opierając o wielką, puchatą, fioletową poduszkę. Te skomplikowane myśli znowu powróciły...
Rozumiałam z tego wszystkiego coraz mniej. Nic, kompletnie nic się nie zgadzało. No, bo na przykład załóżmy że Justin chce mi zrobić coś złego, ale w takim razie czemu wczoraj był dla mnie taki niemiły...
Raczej powinien chcieć zdobyć moje zaufanie, a on.... zaraz, zaraz.... Czemu w ogóle biorę tą opcje pod uwagę. Justin nie jest zły!
W tym momencie do mojej głowy powrócił obraz kiedy dowiedziałam się że Czaps zginął. Justin zaprowadził mnie wtedy na plaże. Usiedliśmy na piasku. Siedział tuż za mną i szczelnie otulał mnie swoimi ramionami. Cały czas wtedy płakałam, a on szeptał mi do ucha że wszystko będzie dobrze. W pewnej chwili poczułam jego ciepłą dłoń na mojej dłoni. Splótł nasze palce .... i dalej siedzieliśmy w ciszy. Zachowywaliśmy się wtedy jakbyśmy znali się już od dłuższego czasu. Jak najlepsi przyjaciele, a może nawet jak... para?
Więc czemu on wczoraj mnie tak potraktował? Czy to ja coś źle zrobiłam?
Nagle usłyszałam skomlenie. Ponownie usiadłam na brzegu łóżka i zobaczyłam jak Donaco próbuje się na nie wdrapać. Zaśmiałam się i wzięłam zwierzaka na ręce.
Nie chce żeby tak dalej było. Nie chce codziennie nie móc się skupić na niczym zastanawiając się o co chodzi. Trzeba to wyjaśnić raz na zawsze.
Zeszłam na dół. Donaco oczywiście plątał się tuż przy moich nogach. Zacząłem zakładać buty, gdy nagle usłyszałam głos taty.
-Buena, dzisiaj jest sobota i korzystając z okazji że wszyscy jesteśmy w domu może pojechalibyśmy gdzieś. Dawno nie spędzaliśmy razem czasu.
To prawda. Nawet bardzo dawno.
Zawsze weekendy spędzałam z rodzicami. Rzadko kiedy wychodziłam z domu. Po prostu te dwa dni były zarezerwowane dla rodziny. Było tak odkąd tylko pamiętam. To prawda że ostatnio coraz rzadziej spędzam z nimi czas. Brakuje mi tego...
-Postaram się szybko załatwić...- zrobiłam chwilę przerwy zastanawiając się co mam powiedzieć- To co mam do załatwienia...- wypaliłam nagle myśląc że chyba nic głupszego nie mogło przyjść mi do głowy
Sądząc po tym jaki jest mój tata, na pewno będzie dopytywał co mam do załatwienia.
-Więc jak już to załatwię- ciągnęłam plącząc się coraz bardziej- Wtedy wrócę i pojedziemy.... hmyy.. może do kina?- powiedziałam głośniej tak, aby mama która siedziała w salonie i czytała jakieś czasopismo też to usłyszała
-Jasne, dobry pomysł. Nie byłem w kinie ze 100 lat- powiedział tata
-Też jestem za- krzyknęła mama uśmiechając się w naszą stronę
-No to świetnie, w takim razie ja lecę...-odwróciłam się myśląc że mój tata da mi tak po prostu wyjść
Głupia i naiwna.
-Zaraz, zaraz... może jednak poinformujesz mnie gdzie wychodzisz- powiedział nie ukrywając swojego zdziwienia
Zawsze  mówiłam rodzicom gdzie wychodzę. Nie musieli mnie nawet oto pytać. To dlatego że zwykle szłam do koleżanki lub gdzieś ze znajomymi, a nie do chłopaka sprzedającego narkotyki  mającego gang i prawdopodobnie zabijającego ludzi.... zaraz...co ja wygaduje...
-Buena- ponownie usłyszałam głos taty
-A tak.., jasne... idę po prostu do koleżanki... yyy... pożyczyłam jej... taką jedną rzecz i idę teraz... żeby mi oddała
Jestem kretynką.
Patrzył na mnie po czym zaśmiał się co mnie trochę uspokoiło.
-No dobrze idź. Tylko wróć szybko..
Rzuciłam tylko coś w stylu "Jasne" i szybko opuściłam dom.
Coraz częściej ich okłamywałam i tak szczerze mówiąc... nie było mi nawet jakoś specjalnie przykro z tego powodu. Kiedyś nienawidziłam się za to że powiedziałam mamie że dostałam dobrą ocenę z testu chodź tak na prawdę go oblałam. Tak, niby takie małe kłamstwo, a mnie po prostu poczucie winy zżerało od środka. A teraz? Te kłamstwa stają się coraz większe i coraz częstsze i powoli przyzwyczajam się do tego. Niestety inaczej się nie da. W pewnym sensie jestem zmuszona do kłamstwa...
Pogoda była dzisiaj bardzo ... hmyyy... "zwykła"? Nie wiał ani wiatr, ani też nie było mgły, nie padał deszcz. Panowała cisza. Dla mnie aż za wielka, bo szczerze mówiąc przerażała mnie.
Przyspieszyłam kroku chcąc już jak najszybciej znaleźć się przy nim. Nie ważne czy znowu będzie dla mnie taki niemiły, może nawet na mnie krzyczeć dla mnie to już nieistotne. Po prostu muszę być przy nim i tyle.
Zbliżałam się już do końca jak ja to nazywałam "długiego chodnika".
Uniosłam głowę w górę i zobaczyłam że Justin akurat wchodzi do domu.
Chciałam krzyknąć, ale coś mnie powstrzymało. Nie wiem czy strach czy coś innego. Po prostu nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
Podbiegłam szybko do chłopaka i stanęłam tuż na przeciwko niego. Głowę miał lekko spuszczoną w dół tak że nie dokładnie widziałam jego twarz. Nie wiem czy panował na niej smutek, złość, zaskoczenie czy rozczarowanie....
Staliśmy przez chwilę w ciszy, gdy nagle Justin tak po prostu odwrócił się i wszedł do swojego domu zamykając mi drzwi przed nosem.
Nie ukrywam że byłam zdziwiona... nawet bardzo zdziwiona.
Ze złością otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Po prostu już nie wytrzymałam.
-Co ty sobie myślisz?!  Że możesz mnie tak traktować!?- zaczęłam wpadając do salonu- Co ja ci takiego zrobiłam?! Najpierw jesteś dla mnie miły, a potem co....?- on stał tylko z dłońmi wsuniętymi w kieszenie spodni i przyglądał mi się uważnie- O co ci w ogóle chodzi?! Jeśli coś zrobiłam nie tak to powiedz mi o tym, a nie zachowujesz się jak dziecko!!!
Założyłam ręce na piersi i próbowałam się uspokoić, gdy nagle usłyszałam śmiech Justina.
-Słodka jesteś jak się złościsz- powiedział i oblizał seksownie usta
ŻE CO???? Najpierw zamyka mi drzwi przed nosem, a potem mi mówi..... że co ???? Błagam, powiedzcie mi o co chodzi temu człowiekowi, bo zaraz zwariuje.
Opuściłam ręce w dół i stałam wpatrując się w niego. Czułam jak moje policzki płoną.
Justin zmniejszył odległość między nami. Stał tuż przede mną. Spojrzał mi głęboko w oczy. Nareszcie ujrzałam ten wspaniały widok. Te wspaniałe czekoladowe oczy.
-Masz racje- zaczął- zachowuje się jak dziecko- Przepraszam.... po prostu już sam nie wiem co mam zrobić. Jak mam ci wytłumaczyć że nie możesz się ze mną widywać?- zapytał
I to był właśnie jego głos. Głos Justina. Przepełniony tajemniczością, troską, ciepłem i wszystkim innym co tak bardzo kochałam.
Nagle Justin zbliżył się do mnie jeszcze bardziej. Nasze ciała stykały się ze sobą. Swoją dłoń położył na moim policzku lekko go gładząc. Po moim ciele rozeszły się przyjemnie ciarki.
-Nie chce by coś ci się stało- szepnął- Więc proszę. Trzymaj się ode mnie jak najdalej. I uwierz że nie mówię tego, bo cie nie lubię i chce się ciebie pozbyć czy coś. Po prostu...  mówię to, bo zależy mi na tobie.
Nigdy w życiu nie usłyszałam że komuś na mnie zależy. Prócz rodziców oczywiście, ale to rodzice... zupełnie inna sprawa.
W oczach zebrały mi się łzy. Nie wiem czy szczęścia czy wzruszenia... chyba wszystkiego na raz.
Stałam i patrzyłam na niego szukając właściwej odpowiedzi i wreszcie ją znalazłam. Po prostu, najzwyczajniej w świecie przytuliłam się do niego.
Nigdy w życiu nie czułam się tak dobrze jak w tej chwili. To było coś niesamowitego. Takie uczucie.... że już niczego więcej nie potrzebujesz... że właśnie teraz masz w ramionach wszystko... cały swój świat. Tak, właśnie tak się teraz czułam.
Justin odwzajemnił mój uścisk. Poczułam jego opuszki palców na moich plecach. Jeździł nimi delikatnie w górę i w dół.
Nagle poczułam jego ciepłe wargi tuż przy moich uchu.
-Jesteś najbardziej upartą osobą jaką w życiu spotkałem- szepnął i zaśmiał się cicho
-Wiem- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy
Justin jeszcze bardziej przycisnął mnie do siebie, a ja poczułam że robię dobrze. Że właśnie tak ma być. Że nie mogę go zostawić, a nawet więcej.... że może w jakiś sposób mam mu pomóc...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~




Trochę mi ten rozdział nie wyszedł. Wybaczcie. Miałam wszystko w głowie, ale nie mogłam znaleźć odpowiednich słów :/

No to teraz pytanie co planuje Buena. Stanie po stronie dobra czy zła? Czy Justin wciągnie ją w swój świat czy to ona go z niego wyciągnie. Właśnie teraz dopiero zacznie się dziać...




21 komentarzy:

  1. Ja na jej miejscu miałabym gdzieś te kłopoty i trzymałabym się blisko Justina :3
    Rozdział i tak boski :)

    @MeGustaKidrauhl

    OdpowiedzUsuń
  2. " Właśnie teraz dopiero zacznie się dziać..." jesteś okrutna, wiesz? Przez Ciebie nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Uwielbiam sposób w jaki piszesz, jest taki...inny, tajemniczy. Czekam na kolejny :)
    ~ @YoBieberSwag

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział przecudowny,ubóstwiam Cię po prostu;D Mam taką cichą nadzieje,że jednak to Justin wciągnie ją w swój świat a nie odwrotnie ,ale pożyjemy zobaczymy;D
    Czekam na kolejny.

    cheat-fate.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ohhh... " Właśnie teraz dopiero zacznie się dziać..." Teraz przez ciebie nie moge sie doczekac jak dodasz nowy.!!!! Jabym sie tam nim nie przejmowala i dalej do niego przychodzila nawet jakby mi zakzal. ;D Szybko dodawaj nastepny.!!!!! ;**

    @justysia20003-

    OdpowiedzUsuń
  5. Co ty gadasz? Rozdział świetny!
    Nie mogę się doczekać kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Naprawdę wielkie pokłony dla Ciebie,kocham Twój sposób pisania i tą tajemniczość,która nie pozwala mi choć na chwilę zapomnieć o Twoim blogu! :)rozdział jak zwykle świetny!skoro mówisz,że dopiero zacznie się dziać to ja niecierpliwie czekam na kolejny! <3
    @Kinga38

    OdpowiedzUsuń
  7. hgvhgcgfascxgfacxhtga, a więc zacznę od tego, że jakoś nie zauważyłam w tym rozdziale żadnej porażki... nie jest beznadziejny, a nawet nie jest zły... Nie wiem co ty w nim takiego widzisz...
    Hahahahahah, biedne dziecko wysłowić się nie mogło :D Rozwaliła mnie ta jej plątanina zupełnie bezsensownych i nie komponujących się ze sobą słów ;p
    Od kiedy to zwykłaś pisać "hmyyy" hahah? :D Btw. cholernie cieszę się, że Buena może zatrzymać Donaco... jest kochany <3
    „Stanie po stronie dobra czy zła? Czy Justin wciągnie ją w swój świat czy to ona go z niego wyciągnie. Właśnie teraz dopiero zacznie się dziać...” - Mówiłam ci już, że cię nienawidzę? No błagam cię... mi się nie zdradza takich szczegółów, bo w takich sprawach nie należę do osób zbyt cierpliwych... naprawdę. Przez ciebie mam zapotrzebowanie na przeczytanie kolejnego rozdziału właśnie w tym momencie... Jesteś okropna. Jak można się tak znęcać nad niewinnymi ludźmi? Przecież my ci nic nie zrobiliśmy, a ty nas tak męczysz :c Nigdy ci tego nie wybaczę :( No a co do treści twoich słów... osobiście mam jednak nadzieję, że to Justin wciągnie Buenę w swoje problemy, ale bez przesady... Ma się coś dziać, ma być niebezpiecznie czy coś w tym rodzaju, ale z drugiej strony Buena na koniec ma go z tego wyciągnąć... i mają być szczęśliwi :)
    W ogóle co do sytuacji Bueny... gdybym była nią też bym nie odpuściła... nie zostawiłabym Justina, chociażby był nie wiadomo jak zły, a nawet i niebezpieczny. Mógłby chcieć mnie nawet zabić, ale w życiu bym go nie znienawidziła.. i sądzę, że Buena myśli podobnie. Nie pozwoli mu odejść, a już na pewno nie tak łatwo.
    Tak czy siak nie uważam, że ten rozdział ci nie wyszedł... Nie należy do najlepszych pod względem opisowym na tym blogu, ale i tak jest wspaniały ze względu na swoją treść. Jest po prostu cudowny... ta chwila ich rozmowy... jak go przytuliła, a ten nie mógł się powstrzymać i odwzajemnił uścisk. Po prostu piękne... Mam nadzieję na więcej takich scenek... i w tym wypadku proszę mnie posłuchać i zastosować do poleceń! Hahah, nie, tylko żartowałam, rób jak uważasz, huhuh :) No i ten... wiedziałam, że Justin wcale nie jest zły... ani przez chwilę w to nie zwątpiłam... Rozmyślałam nad wieloma opcjami, ale tego nigdy nie wzięłam pod uwagę. Jestem z siebie dumna xdd
    Wspominałam ci kiedyś, że jesteś niesamowita i cię kocham? Nie? No to teraz już wiesz... Uwielbiam cię za wszystko. Nigdy nie sądziłam, że tak wspaniali ludzie chodzą po tej samej planecie co ja... mimo, że nawet cię nie znam - kocham. I to się nie zmieni. Wielbię tego bloga i jego historię, kocham całą Ciebie. Nie ważne co się stanie ♥ Mam nadzieję, że przez najbliższy czas o mnie nie zapomnisz i będziesz pamiętała, że jestem tutaj między innymi właśnie dla Ciebie :)
    No i tak ogólnie to przepraszam za kompletną nie składność zdań, w ogóle nie są płynne... wygląda to, jakby pisał to jakiś obcokrajowiec po jednej lekcji polskiego... ;p No ale... musisz przeżyć, bo jakoś nie mogę tego poukładać.. xd Jak próbuję coś zmienić to wychodzi jeszcze gorzej... lol. No więc... dziękuję za uwagę i przeczytanie mojej bezsensownej paplaniny :D Do następnego ;* - @BieberMyHun

    OdpowiedzUsuń
  8. faaaaaaaaajnie! *______* dziewczyno nie mów, że Ci nie wyszedł, bo to moje rozdziały nie wychodzą i nikt tego shitu nie czyta. Hmm... Ciekawe, co dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Cuudo *.* Zresztą jak zwykle ;D I uwierz mi dla mnie tu coś się dzieje w każdym rozdziale <3

    OdpowiedzUsuń
  10. No no ;D
    Ciekawe co będzie dalej.. nie moger sie doczekac !! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. asdfghjkl *-* aaaa i jeszcze to "dopiero zacznie się dziać" *_________* i wgl wspaniałe. Czekam aż Justin i Buena coś tam zaczną w końcu ze sobą kręcić tylko że tak bardziej.xd

    OdpowiedzUsuń
  12. i ten komentarz do góry to @way_to_believe

    OdpowiedzUsuń
  13. aljbdhireugbisrfbrfuosab;fiasvfbosu; fvairs !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Boze moj.... KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM.... i moge tak jeszcze z 60 razy powtorzyc. Po prostu kocham! Jaki ty masz prblem dziewczyno? Zajmij sie pisaniem bo to ci wychodzi najlepiej a nie jescze bedziesz oceniac. od tego jestmy my czyli czytelnicy ! :D nie wiem jaka ty widisz w tym rozdziale porazke czy cos.. nie wiem po prostu, dla mnie jest prakcznie idealny tylko... kurde TROCHE DLUUZZSZYYY ! PROSZE <3

    OdpowiedzUsuń
  14. ♥.♥ ciekawe... zapraszam http://all-around-the-world-with-jb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. jeeeju*.* nic dodać nic ująć. piszesz jakby to ująć.. no po prostu świetnie! Bardzo wciąga co jest na duży plus oczywiście. Chce się więcej i więcej:)
    Czekam na nn;3
    @karolinaanielak

    OdpowiedzUsuń
  16. a już myślałam ze będzie coś więcej :P świetny rozdział:) czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  17. jak zawsze rozdział wspaniały! nic dodać, nic ująć! I nie mów, że Ci nie wyszedł, bo wyszedł Ci rewelacyjnie! <3 Nie mogę doczekać się następnego, nie każ Nam czekać za długo! ;*
    @MayaTella

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja pierdziele ! Koleżanka mi poleciła twój blog i dzisiaj w przeczytalam od 1 do 14 rozdziału...po prostu kocham cię ! < 3 mmm świetne opowiadanie !

    OdpowiedzUsuń
  19. Zajemegacudny rozdział .. nie mogę się doczekać nowego .. nie wiem co mam ci jeszcze powiedzieć .. Po prostu pisz dalej . !

    Czekam na kolejny .:*

    OdpowiedzUsuń
  20. i znów mnie nie poinformowałaś... ;( rozdział świetny! nie mogę doczekać się dalszych rozdziałów! czekam :* @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  21. No witaj ^^ przepraszam Cię, że nie komentowałam Twoich rozdziałów, ale jakoś tak wyszło, aczkolwiek wszystkie czytałam! ;3 nie mogę się oderwać, a jak widzę, że rozdział już się kończy, jestem zawiedziona :( bo już nie mogę sobie poczytać. Jesteś genialna i będę Ci to mówić zawsze ♥ Uwielbiam, kocham Twojego bloga! Dziękuję, że mnie informujesz o każdym rozdziale :) Pozdrawiam, @Beeliebers

    OdpowiedzUsuń